Okazja gdy audytowana firma zgadza się na zaprezentowanie pod własną nazwą jest tak rzadka, że z tej skorzystałem natychmiast. Tym bardziej, że firma stanowi doskonały przykład stopniowego rozwoju od kilkunastoosobowej struktury wydzielonej z wielkiego molocha, aż po liczącego się na rynku gracza. W dodatku, firma ta stanowi wyjątkowy przykład postrzegania wdrożonych systemów jako elementu składowego zarządzania biznesem: mają pomagać zarządzać, a nie być kulą u nogi.
Zaczynali z kilkuosobową załogą i sprzętem wydzierżawionym z elektrociepłowni rybnickiej. Krok po kroku wykupowali sprzęt, inwestowali w nowy. Ale inwestowali też w ludzi. Okazało się to strzałem w dziesiątkę.
Tajemnicze strony zainteresowane
23.08.2018Kiedy ustalaliśmy kontekst zewnętrzny (i wewnętrzny również), bardzo często identyfikowaliśmy konkretne firmy, a nawet osoby. Nierzadko nazywaliśmy je po imieniu, np. PIP, czy WIOŚ. Dopiero w następnym kroku grupowaliśmy takie czy inne jednostki pod wspólnym hasłem (niech to będzie np. jednostki kontrolne). Ale tak po prawdzie w wielu tych przypadkach identyfikowaliśmy bardzo konkretne...
Dwa największe kłamstwa audytowe
12.08.2018Każdemu zdarza (zdarzyło) się skłamać. U jednych jest to coś na kształt chwilowej niedyspozycji, ale odbijającej się czkawką przez całe życie. Inni robią to permanentnie nie widząc w tym niczego zdrożnego.
A jak to jest na audycie?
Planowanie audytu nie jest czynnością super trudną. Ok. No, może nie na początku kariery audytorskiej. Wtedy stopień trudności potrafi być wysoki lub bardzo wysoki - zależnie od wymagań przełożonych, naszego zaangażowania, chęci pokazania, że ja też potrafię. Ale nie powinno to dotykać starego wyjadacza, audytora jednostki certyfikującej z wieloletnim stażem. Tymczasem...
Pełnomocnik - komu jest potrzebny?
10.08.2018Odkąd pamiętam, w firmach powoływano przedstawiciela najwyższego kierownictwa (czyli popularnie nazywanego pełnonocnikiem... upss! Przepraszam, pełnomocnikiem). Była to osoba (płci dowolnej), która miała panować nad systemem (jaki by on nie był). Co oznaczało to w praktyce? - hmm, trudne pytanie, bo jaka firma i jej system, taki najczęściej był pełnomocnik: jedni mogli niczym Napoleon powiedzieć, że system to on; inni - faktycznie zarządzali zagadnieniami systemowymi. Ale, aby było ciekawiej, czasami na arenie jednej firmy pojawiało się kilku pełnomocników.
Pobawmy się przez chwilę! Wyobraźmy sobie, że chcemy dokonać skoku stulecia. Ma być spektakularny i bardzo dochodowy. Ale nie będzie łatwo... Mogą nas złapać i koniec końców wylądujemy w więźniu. A chcemy zrobić super skok na super kasę w dobrze strzeżonym banku.
ul. DZIKIEJ GRUSZY 118
05-090 SŁOMIN